WERSJA ROBOCZA
Bałagan ze skalami czasu
Wersja z 2014-05-28
Istnieją trzy oficjalne i publicznie dostępneh dokumenty opisujące wyniki badania katastrofy PLF 101, tzn. „Raport MAK” (12 stycznia 2011), „Raport końcowy” (29 lipca 2011) – zwany potocznie „Raportem Millera” – oraz „Protokół badania zdarzenia” (5 września 2011). Ten ostatni został przygotowany przez komisję Millera wcześniej niż jej raport końcowy, ale upubliczniony został później. Jest cenny, bo razem z nim zostały opublikowane bardzo obfite załączniki, które stały się kopalnią wiadomości na temat katastrof.
Rzecz w tym, że we wszystkich tych trzech dokumentach zostały podane różniące się od siebie czasy zajścia kilku kluczowych zdarzeń w ostatniej fazie lotu:
Różnice są rzędu kilku sekund. O niektórych powodach i wystąpienia wiadomo w miarę powszechnie, o innych jednak nie.
Sekunda w tę, czy w tę, jakie to ma znaczenie? Otóż w niektórych sytuacjach ma. Na przykład podczas badania procesu wyłączania autopilota takiej różnicy zaniedbać nie można. W jednym przypadku samolot jest o kilka metrów w pionie niżej niż w drugim. I w szczególności być może nie był w tym momencie 28 metrów nad ziemią i 2 metry nad progiem pasa, jak to stwierdziła komisja Millera w swoim raporcie...
Spróbuję poniżej wyjaśnić, skąd się ten bałagan wziął, i jak go można uporządkować.
Zamieszanie wprowadziła tu, niestety, komisja Millera, gdyż w „Raporcie Millera” oraz w „Protokole badania zdarzenia” i załącznikach do obu tych dokumentów dość niefrasobliwie używała zamiennie dwóch różnych skal czasu, przesuniętych względem siebie o kilka sekund (z ułamkiem w dodatku). W głównych dokumentach, tzn. „Raporcie Millera” i „Protokole badania zdarzenia” używała czasu z rejestratora dźwięku w kokpicie, a we wszystkich załącznikach do nich – czasu z rejestratora parametrów lotu ATM-QAR. To akurat można było z tych dokumentów wywnioskować.
Czynnikiem, który doprowadził do kolejnych komplikacji i jest powodem całej serii nieporozumień, jest to, że skala czasu przyjęta i używana w załącznikach do obu wyżej wymienionych dokumentów, jest różna o pół sekundy od skali używanej w "Raporcie MAK". Informacji, że tak jest, nie ma w żadnych dostępnych źródłach. Stawiam orzeszki przeciwko dolarom, że nikt w komisji Millera o tym fakcie nie miał pojęcia ani w czasie przygotywania obu dokumentów, ani po ich upublicznieniu. Do dzisiaj ta różnica w przyjetym zerze skali czasu, interpretowana jest jako brak połowy sekundy danych i jest powodem do oskarżeń o nierzetelność lub wręcz o fałszerstwo, pojawiających się w prawicowych mediach.
Podsumowując ten punkt: wykresy w polskich załącznikach są narysowane z półsekundowym przesunięciem w stosunku do analogicznych wykresów w „Raporcie MAK”. Wykresy według ATM-QAR wydają się być przesunięte w lewo; czas zdarzeń według rejestratora ATM-QAR jest wcześniejszy.
Ponieważ eksperci MAK posługiwali się wyłącznie jedną skalą czasu, czasem rejestratora katastroficznego MSRP MŁP-14-5, wszystkich tych kłopotów uniknęli. Polecam tym wszystkim, którzy w przyszłości będą jeszcze analizować detale lotu tuż przed katastrofą, aby – badając parametry lotu – korzystali z wykresów zamieszczonych w „Raporcie MAK”, bo są znacznie lepiej przygotowane.
Były jeszcze dwa inne czynniki, które doprowadziły do różnic w ustaleniu momentów (stopek czasowych) kluczowych zdarzeń, odczytywanych z parametrów rejestrowanych przez ATM-QAR.
Pierwszym z nich było to, że ani na wykresach z polskich załacznikówh, ani w ich opisach nie zostało uwzględnione, iż parametry, które są zapisane w różnych bajtach ten samej 64-bajtowej „ramki” danych, faktycznie zostały zmierzone w różnych momentach. Na wykresach z „Raportu MAK” widać to bardzo wyraźnie, że pomiary poszczególnych parametrów odbywają się w sposób ciągły, a nie w chwili opisanej jako początek ramki. Największe błędy tego typu popełnione zostały przy ustalaniu momentu wyłączenia automatu ciągu, bo informacja o tym, czy automat jest włączony, czy nie, jest zapisywana 0,43 sekundy po początku ramki. Czyli praktycznie tuż przed początkiem kolejnej ramki.
O automacie ciągu można powiedzieć, że w momencie pomiaru o 8:40:55,93 był jeszcze włączony, a o 8:40:56,43 już nie był – wszystko według zera skali czasu przyjętej przez ATM-QAR. Natomiast według „Raportu MAK” został wyłączony między 8:40:56,43 a 8:40:56,93.
Rejestracja poszczególnych parametrów lotu na taśmie magnetycznej odbywa się "na żywo". Można to sobie wyobrazić następująco: dane są przez MSRP-64 odczytywane (w pętli) w sposób ciągły z kolejnych urządzeń, przeliczane na skalę 0-255 i natychmiast, w czasie rzeczywistym, zapisywane na taśmę magnetyczną rejestratora MŁP-14-5. Każdy kolejny bajt zapisany na taśmie odpowiada pomiarowi wykonanemu o 1/128 sekundy później. Kadr umownie nazwany np. 8:41:00,5 zaczyna się właśnie w tym momencie, ale ostatni parametr zapisany na taśmie (bajt 64 kadru) został zmierzony o 8:41:00,5 + 63/128 s, czyli tuż przed 8:41:1,0.
Ostatnie dane zapisane przez rejestrator MŁP-14-5 na taśmie magnetycznej kończą się tuż przed 8:41:04,5, według skali czasu używanej przez MAK. Oznacza to, że ramka danych opisana jako 8:41:04,0 jest jeszcze na taśmie. A nastepnej, zaczynającej się o 8:41:04,5, już nie ma. Widać to doskonale na wykresie przeciążenia pionowego na rys. 45 w „Raporcie MAK”. Natomiast dwie sekundy danych z MŁP-14-5, dodane przez ekspertów Millera do danych ATM-QAR, kończą się tuż przed 8:41:04,0. I to są te same dane, różnica jest wyłącznie w opisie osi czasu.
Drugim czynnikiem było to, że co najmniej dwa z trzech parametrów, które były próbkowane osiem razy na sekundę (cztery razy w jednej półsekundowej ramce), a nie dwa razy – jak reszta, zostały zarejestrowane lub odczytane z błędami, czego nikt nie zauważył. Te parametry to:
• przeciążenie pionowe,
• wychlenie lewego steru wysokości,
• przechylenie.
Otóż kluczowym parametrem dla ustalenia momentu uderzenia w brzozę na działce Bodina jest właśnie przeciążenie pionowe, którego odczyty tuż przez uderzeniem w brzozę zupełnie nie zgadzają się z tym, co na swoich wykresach pokazuje MAK. Ponieważ odczyty przeciążenia poprzecznego się zgadzają (po uwzględnieniu wspomnianej wcześniej półsekundowej różnicy w przyjętym początku skali czasu), to twierdzę, że w tej kwestii należy zawierzyć wykresom z „Raportu MAK”.
2012-03-08, 2012-03-06, 2013-03-04
© Prószyński Media 2011–2025